Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

— No tak... zapewne... ale uważaj, gdyby kto posłyszał, pomyślałby, że się już kochasz...
— Ja?... w nim? — i zaśmiała się prawie szczerze, chociaż poczuła dziwny żal i trwogę w sercu.
Tego dnia nie wspomniała przed matką o panu Szyszkowskim, wynagradzając to sobie długiemi marzeniami, jak byłoby przyjemnie i dobrze być panią Popielówki, wolną, swobodną, niezależną od woli starszych...
W następnym dniu wybrała się na dalszą przechadzkę przed południem, chcąc zostać sama ze swemi marzeniami. Gdy wróciła do dworu i zasiadła do obiadu, zobaczyła matkę zgnębioną.
— Co się stało? Mamo!
— Był dzisiaj Judka... upomina