Ta strona została uwierzytelniona.
Szyszkowski — toż Julii Bielskich może być przepaść, a Julia Władysławówna jedna, ot co.
Gospodyni prosiła gościa na wódkę.
— Dziękuję.
— Cóż to się stało?
— Mają ludzie mówić, że piję, ot pokażę, że to brechnia.
— Ależ my tu sami swoi.
— Jak charakter, to charakter, tak pić nie będę.
Pani nie nalegała więcej, i cała rozpromieniona spoglądała na córkę, która skinęła głową leciutko.
Rozmawiano o żniwach, spodziewanych omłotach, o cenie zboża, o plonie buraków.
— Już dawno miałam zapytać pana — zaczęła pani Bielska —