Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.
— Syn! — zawołała pani Bielska, otwierając drzwi z sypialnego do gabinetu.
— Chwała Bogu! — krzyknął uradowany pan Szyszkowski, podskoczył do teści, całując z wylaniem jej ręce. — Tak syn... to dobrze! A jakże Zosia?
— Lżej jej trochę.
— Tak i myślę — zaśmiał się z zadowoleniem.
Po odejściu matki chodził po pokoju uśmiechnięty, rozradowany, zacierał ręce i rad był podzielić się z każdym tą ważną wiadomością.