Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

jak wianki panny młodej, niczem rozmaryn...
— Chce ci się, Wierczak, drugiego kieliszka... tak pij... dziś ja dobry, ot serce oddałbym każdemu...
— Słoneczniki, jaśnie panie, wyszły z ziemi, aż miło... O, urodzaj będzie.
— Hm... ile da dziesięcina maku?
— Sto pudów, po trzy ruble co najmniej, będzie trzysta...
— W to mi graj... — zaśmiał się uśmiechnięty... — no, a słoneczniki?
— Może tyle, a może i więcej...
— Hm... to nie wadziłoby się napić czegoś lepszego, co?
— Jeśli łaska jaśnie dziedzica..
Zadzwonił i kazał podać butelkę szampana.