Ta strona została uwierzytelniona.
którym zastali dworską furmankę i Wierczaka, rozpakowującego przywiezioną wielką skrzynię.
— A co, Wierczak, przyjechałeś już?
— Śpieszyłem, jaśnie panie...
— Co to takiego? — spytała teścia.
— Kolebka dla infanta — zaśmiał się szczerze. — Obstalowałem onegdaj w Warszawie, a Wierczak przywiózł.
Czekali na wyjęcie z paki. Komenderował Wierczak lokajem i parobkiem, pomagającymi mu w odbiciu wieka.
Ostrożnie wyjęli kolebkę w kształcie łodzi, bogato inkrustowaną srebrem, na biegunach kształtu łabędzi.