Ta strona została uwierzytelniona.
— Nu, panie Ziębowski, ot polityka w kąt poszła, nic nie zrobisz, tak jedźmy...
— Głupiec ten ekonom — mruczał niezadowolony pośrednik, idąc ku bryczce.
— Powiedz: sprawiedliwy ta wierny, i twoja prawda będzie... No, duszko, wieź nas już do lasu!
Skręcili w lewo, i polną drogą, pomiędzy zagonami włościańskimi, jechali dalej.
— Coś lasu nie widzę...
— Pewno za wsią, dalej, panie dobrodzieju... może aż tam — i wskazał siniejące w oddali lasy.
Wtem furman zwolnił bieg koni i, batem wskazując, rzekł:
— Las pański.
Nie bez zdziwienia ujrzeli przestrzeń zarosłą krzakami olszyno-