Z wawelskiej krypty, w Jutro wysuniętej,
Co nad dźwięk lutni kochał czynów dzwony.
Duch Mickiewicza patrzy na nich święty
I Kordjanowy patrzy duch — szalony.
Oni są Polski najpiękniejszą pieśnią,
Każda jej strofa krwią i życiem tryska,
Pieśni się prześnią, — czyny się nie prześnią
I są, jak nowych pieśni zdrojowiska.
Słucha radośnie pięć pokoleń w grobie
I umęczona krwawa kość się rusza:
„Ojczyzno święta! Oto wskok ku Tobie
W tej szarej garstce leci Twoja dusza“.
Zakwita kwiatem zachwaszczona grzęda,
Którą tkną stopy w tej krwawej wędrówce,
A któż ich wiedzie? wiedzie ich Legenda,
W szarym mundurze, w szarej maciejówce.
Ktoś, kto się zjawił, jak Opatrzność Boża
I wskrzesił duchy, i wskrzesił pałasze, —
A gdy się ozwie: słuchają dwa morza —
I więcej jeszcze: wszystkie serca nasze.
Strona:Artur Oppman-Śpiewy historyczne.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.