Ta strona została uwierzytelniona.
Miał dziad córkę, żonę gospodarną,
(Syna burze z Langiewiczem niosły),
W izbie Wiechcia pusto dziś i czarno:
Trzy mogiły na Powązkach wzrosły!
Gdy łeb siwy pochyla tęsknota,
W małej wnuczce jedyna pociecha —
Sliczna Baśka jak ptaszek szczebiota,
Stary Marcin przez łzy się uśmiecha...
II.
Zle tym chadzać w podartej kapocie,
Których czoła Mars wieńczył djademem —
Marcin Wiecheć sługiwał w piechocie,
Był na Węgrzech z jenerałem Bemem!
Krzepkoż piekła z papryką słonina,
Krzepkoż biła Bemowa piechota!
Czarna przyszła na Węgrów godzina,
Podła przyszła na Wiechcia robota!