Ta strona została uwierzytelniona.
Oczy wpadłe ma głęboko,
Lica żółte, jakby z wosku,
»Po księdzowsku« on się strzyże,
Oraz goli »po księdzowsku«.
Nigdy wzrok się nie rozchmurzy,
Nigdy z czoła mars nie znika —
Ma powagę Dławiduda,
Jak przystało na dzwonnika...
II.
Nie od dzisiaj, nie od wczoraj
Zna katedrę Kacper stary —
Już dzieciakiem pięcioletnim
Szeptał pacierz w kruchcie Fary.
Na ten urząd tak zaszczytny
Nie sprowadził go przypadek —
Jego ojciec był dzwonnikiem,
Był dzwonnikiem jego dziadek.