Ta strona została uwierzytelniona.
Wesele, jak Pan Bóg przykazał,
Pan Johan huczne[1], aż miło,
I tylko z nadmiaru czułości
Dwóch szewców mu ślepie podbiło.
Jak bela się urżnął pan młody,
Do butel szturmując fortecy, —
Nie piły tak gidy cesarskie,
Jak piją warszawskie szewiecy!
III.
Mój Johan! — rzekł mądrze Gil stary,
Gdy córkę mu dawał w zamęście,
»Z trzech rzeczy znan polski mieszczanin,
Ma serce! — ma gardło! — ma pięście!«
Pan Johan z Warszawą się zbratał,
Na karku żołnierską miał głowę,
Więc z żoną w swą pierwszą latorośl
Maksymy zaszczepiał Gilowe.