Ta strona została uwierzytelniona.
Patrzy Zorza: a za warkocz
Trzyma ręka dziwnej baby.
Rozrzucone siwe włosy
Aż do ziemi zwisły prawie.
Oczy płoną niby węgle,
Nos jak haczyk zakrzywiony,
Zęby żółte i koszlawe
Z ust ogromnych wyzierają.
A naokół pełno stworzeń:
Psów i kotów, wron i kruków,
Salamander i jaszczurek,
Nawet mały jest krokodyl.
Wszystko drze się jak najęte,
Skomle, skrzeczy, kracze, mruczy,
Aż dziewczynka przestraszona
Wpółomdlała na ziem padła.
— Pocoś przyszła tu, dziewczyno? —
Pyta baba-czarownica,
— Na swą zgubę tu zbłądziłaś,
Już do domu nie powrócisz.
Już nie ujrzysz nigdy w życiu
Ani ojca, ani matki,
Ani chatki swej rodzinnej,
Ni drogiego swego kraju.