Ta strona została uwierzytelniona.
BIEDOKLEP.
Cicho ty! Niech cię frebra!
(Przy nagłym zwrocie wylata mu z pod sukmany pas z trzosem; złoto się rozsypuje)
Oj, pas mi zleciał z ziebra.
WSZYSCY.
Cha, cha, cha! Ach, niecnoto!
Biedoklep! A ma złoto!
BIEDOKLEP
Żeby to jasność trzasła!
(zmieszany)
To — z mąki... Nie! To z masła!
Nie z masła... Owies... Żyto...
(zupełnie skonsternowany)
Bodajże mnie zabito...
(do publiczności, wściekły)
To kupujta we śklepie!...
(ucieka)
ŻYDEK.
Gwałt! Biedoklep.
(brak mu głosu)
Bied...klepie!...
(wybiega za nim)
(Jeden z chłopców patrząc w bok sceny)
Jadą, jadą trzej królowie!