Tożto potem hece były!
Janek chodzić nie miał siły,
Pot mu z czoła cieknie strugą,
Popamięta o tem długo!
Wszyscy patrzą nań z ukosa:
„Cóż? Chcesz, Jasiu, papierosa?“
Obok domu Sowizdrzała
Stała sobie chatka mała,
A przy chatce sad nieduży,
Gdzie kwitnęły kwiaty róży
I śliwkowe stało drzewo,
Osypane śliw ulewą.
|
Jakie też to były śliwy!
Każda śliwka dziw prawdziwy,
Takie wielkie, takie świeże,
Że apetyt na nie bierze,
Że aż każdy ślinkę łyka,
Kto je wzrokiem napotyka.
Ten ogródek i dom owy
Był własnością pewnej wdowy.
Bardzo stara była ona,
Siwiuteńka, pomarszczona,
Prócz ogrodu nic nie miała,
Więc też bardzo go kochała.
|