Strona:Artur Oppman - Nowe przygody Janka Sowizdrzała.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

Także na to trzeba trafu!
Jaś na słup wlazł telegrafu,
Co za licho go skusiło
Na pozycję tak niemiłą?
Wciąż się w górę drapał, drapał,
Aż wlazł, chociaż się zasapał.

Teraz siedzi na wierzchołku,
Na poprzecznym słupa kołku,
Mróz się zwiększa z każdą chwilką,
A Jaś przecie w kurtce tylko!
Zmarzły nogi, ręce, lice,
Nie pomogą rękawice!


Zziąbł do kości Jaś nieboże,
Ledwo się utrzymać może,
Brak maminej mu opieki,
A więc dalej w krzyki, w beki,
Oj, nielada ma frasunek!
„Mamo! Mamo! Na ratunek!“

Mama głos ten usłyszała:
„Trza ratować Sowizdrzała!“
Woła Basię, Petronelę,
Obcych ludzi biegnie wiele,
Co to będzie, Panie święty? —
A Jaś ryczy, jak najęty!