Przez wielkie okna zdradny mrok się toczy,
Wypełnia kąty zimnej, pustej sali...
O, niech się ogień na kominku pali...
Niech patrzą na mnie dobre, drogie oczy!...
Snuj się, o baśni!... Takie twarde życie!
Tak ciężkim krokiem idzie bezlitośnie!
I nie da westchnąć i podumać skrycie
O dniach dzieciństwa, o straconej wiośnie;
Wzięło w niewolę każdą myśl, co wzlata
Nad padół ziemi ku gwiazdom lazuru —
I duszę, siostrę anielskiego chóru,
Do poziomego przygwoździło świata.
Snuj się, o baśni!... Cicha twa rozmowa
Niech w starym domu dawne echa zbudzi
I niech się piosnka odezwie echowa,
I niech przywoła cienie dawnych ludzi,
Z pod pleśni grobów może wstaną razem
W ten zmierzch jesienny, pełny melancholii,
I będą dzieciom gwarzyły powoli
O świecie, śpiącym pod omszonym głazem.
Snuj się, o baśni!... Oto przyszli wszyscy
I zimną, pustą zaludnili salę,
A tacy swoi, tacy jacyś blizcy
I jakby znani, choć nieznani wcale;
Strona:Artur Oppman - Pieśni o sławie.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.