Strona:Artur Oppman - Pieśni o sławie.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

I łzy i kwiaty upadły na trumnę...
Na pożegnanie jeszcze pieśń załkała...
A tam na bory, na dąbrowy szumne
Pod zmrok wieczorny idzie postać biała,
Cicha, ku gwiazdom oczy zwracająca,
I w struny duszy, jakby w harfę trąca.

Zajękła żalem dusza siedmiostrunna,
Że już Ojczyźnie dzwoni raz ostatni,
Jak pacierz słodka, jako miecz piorunna,
A tak krzepiąca, nito uścisk bratni,
Dusza-pieśniarka, co zamknęła w sobie
Polskę, żyjącą na ziemi — i w grobie.

Duszo śpiewacza! Na te senne łany
Idziesz w jesiennem słońcu zachodzącem,
Liść z drzew się sypie krwawy, pozłacany,
A niebo w dali srebrzy się miesiącem
I ziemia w blaskach słońca i księżyca
Jest, jak królewna z bajki, cud-dziewica.