Francyo! Nad każdym z synów twych — korona,
Nad każdym w gloryi wawrzyn wodza lśniał...
Ich krew, jak królów purpura czerwona,
A ponad nimi wzrok Napoleona
Stalowo zimny pod paszczami dział.
Francyo! Jak siostra, szłaś ty z nami razem
Przez szalejący piorunami szlak,
Nad armat bronzem i szabel żelazem,
Nad żywych sławą i poległych głazem
Złoty i srebrny kołysał się ptak.
Broń grenadyera z ułańskim pałaszem
Krwi związał ślubem śmierć ziejący spiż...
Żyjesz, cesarzu, pod polskiem poddaszem —
I, jak relikwia, wrył się w sercu naszem
Pięcioramienny twojej legii krzyż!...
Ucałowany siną wargą dziada,
Gdy go wytrąca z rąk wiarusa zgon,
Na wnuka krzyż ów puścizną przypada
I wnuk pamięta: biały koń, twarz blada,
U nóg chorągwie.... Ach, to On! to On!
Francyo! gdy marły bohatery twoje,
I oni biegli na śmiertelny sztych,
Skruszone miecze i spękane zbroje
Oplotły razem pamięci powoje
I nie wiesz sama, co twoje? co ich?