za szczygła, a osioł za orła. Cóż mnie zależy na tem, by było przeciwnie? Myśli swoje mam dla siebie, mówię przytem tak, jak wszyscy inni.... i zostawcie nas w spokoju! o to przecież tu idzie!“
28). „Kritilo doprowadzony do ostateczności tem, że musi patrzeć na takie łajdactwa [374] z jednej, a krętactwa z drugiej strony, myślał: „Czyż obłąkanie może naprawdę aż do tego stopnia głowy opętać?“ A łotr łgarz śmiał się w cieniu swojego wielkiego nosa z nich wszystkich i jak w komedyi mruczał do siebie na stronie, tryumfując: „Ależ to kpię-ci sobie z nich wszystkich, kpię! Toż nawet rajfurka nie mogłaby się zdobyć na nic więcej!“ i na nowo dawał im setki banialuków, — a oni gładko łykali, — wołając przytem raz poraz: „Tylko niechaj nikt się nie odważy powiedzieć, że tak nie jest, bo samby sobie wpisał w herb: „Barania głowa.“ Dzięki temu wzmagał się tylko ów podły poklask coraz bardziej: już i Andrenio robił, jak wszyscy inni. — Ale Kritilo, który już nie mógł dłużej wytrzymać, oniemal że wybuchnął. Zwrócił się do swojego oniemiałego Odgadywacza, pytając: „jak długo zamierza jeszcze ten człowiek nadużywać naszej cierpliwości? a ty jak długo jeszcze będziesz milczał? Wszak ta bezwstydność i ordynarność przekracza wszelkie granice!“ Na to odparł tamten: „Miej jeno cierpliwość, póki Czas tego nie wypowie: on już dopędzi Prawdę, wszak zawsze tak czyni. Czekaj tylko, póki poczwara nie odwróci się ku nam ogonem, a wtedy usłyszysz, jak ją ci sami przeklinać będą, którzy ją teraz właśnie podziwiają.“ I najzupełniej tak się stało, jak przepowiedział, gdy oszust wciągał napowrót za kulisy swój dwutwór z orła i osła (z których pierwszy był o tyle fałszywy, o ile drugi prawdziwy). W tej samej chwili ten i ów zaczął przebąkiwać: „Na honor,“ rzekł jeden, „toż to nie był żaden geniusz, — to był osioł.“ — „Ależ to byliśmy głupcami,“ krzyczał drugi: i tak dodawali sobie wzajemnie odwagi póki nie rozebrzmiało chórem ogólne: „czyż widział kto kiedy podobne oszustwo!? Zaprawdę, nie powiedział
Strona:Artur Schopenhauer - O wolności ludzkiej woli.djvu/102
Ta strona została przepisana.