to zaś jest jednoznaczne z: „bez konieczności.“ Tak więc owa definicya nadaje wprawdzie pojęciu wolności pozór, jakoby było pozytywne, lecz przy bliższem rozpatrzeniu występuje przecież znowu jego ujemny charakter. — Wolna wola byłaby więc taka, której nie powodują żadne podstawy, której więc w ogóle nic nie powoduje: — bo wszystko to, co powoduje coś innego musi być podstawą, a w odniesieniu do realnych rzeczy, podstawą rzeczową, t. j. przyczyną. Poszczególne objawy takiej woli (akty woli) wypływałyby po prostu z niej samej, zupełnie pierwotnie, niespowodowane koniecznie ani poprzedzającymi je warunkami, ani więc czemkolwiek bądź, zgodnie z jakąś regułą. Całe nasze jasne myślenie opuszcza nas przy tem pojęciu dlatego, że zasada podstawy jest we wszystkich swoich znaczeniach istotną [389] formą naszej całej zdolności poznawczej, — a tutaj mamy się jej wyrzec. Tymczasem nie brakuje „terminus technicus“[1] na oznaczenie także i tego pojęcia; brzmi on: „liberum arbitrium indifferentiae.“[2] Pojęcie to jest zresztą jedynem wyraźnie określonem, pewnem i niedwuznacznem pojęciem tego, co nazywamy wolnością woli; dlatego nie można go porzucić, nie popadając równocześnie w chwiejne i mgliste tłumaczenia, poza któremi kryje się niezdecydowana połowiczność: tak, jak gdy się mówi o podstawach, które nie powodują z koniecznością swoich następstw. Każde następstwo, wynikające z podstawy, jest konieczne, a każda konieczność jest następstwem, wynikającem z podstawy. A to, że ludzka jednostka, obdarzona takiem „liberum arbitrium indifferentiae,“ jest w równym stopniu zdolna do dwóch krańcowo przeciwnych sobie uczynków, — gdy są dane zewnętrzne warunki, zupełnie indywidualnie i całkowicie określone, — to jest najpierwszem następstwem, jakie wynika z przyjęcia tego „liberum arbitrium:“ charakteryzuje ono samo to pojęcie, należy je więc przyjąć jako jego cechę.
Strona:Artur Schopenhauer - O wolności ludzkiej woli.djvu/121
Ta strona została przepisana.