Do tego przyłącza się jeszcze i to, że człowiek ukrywa często pobudki swoich czynów przed wszystkimi innymi ludźmi, czasami nawet przed samym sobą, mianowicie wtedy, gdy się boji poznać to, co go właściwie skłania do tego lub owego czynu. Tymczasem widzimy, jak jego [420] czynność następuje, i staramy się za pomocą przypuszczeń,[1] wykryć pobudki, których istnienie przyjmujemy w założeniu z taką pewnością i ufnością, z jaką byśmy przyjęli przyczynę każdego ruchu ciał nieżywych, gdybyśmy zjawienie się jego spostrzegli; jesteśmy bowiem przeświadczeni o tem, że i jedno i drugie nie jest możliwe bez przyczyny. I odwrotnie zgodnie z powyższem bierzemy w rachubę działanie pobudek na ludzi, — także gdy chodzi o nasze własne zamiary i przedsięwzięcia, — z taką pewnością, że byłaby ona zupełnie równą tej, z jaką obliczamy mechaniczne skutki mechanicznych urządzeń, gdybyśmy tutaj tak dokładnie znali indywidualne charaktery ludzi, z którymi mamy mieć do czynienia, jak tam znamy długość i grubość belek, średnice kół, wagę ciężarów i t. d. Do tego założenia stosuje się każdy tak długo, póki patrzy na zewnątrz, póki ma do czynienia z innymi ludźmi i póki mu idzie o cele praktyczne, gdyż do nich jest przeznaczony rozum ludzki. Ale kto usiłuje osądzić sprawę teoretycznie i filozoficznie, do czego ludzka inteligencya właściwie nie jest przeznaczona, i kto następnie siebie samego czyni przedmiotem sądów, tego wprowadza w błąd opisana powyżej, niemateryalna własność pobudek abstrakcyjnych, złożonych ze samych myśli, dlatego, że wcale nie są związane z teraźniejszością i otoczeniem, i że im samym stają w poprzek znowu same tylko myśli, jako pobudki przeciwne. To wprowadza go w błąd tak dalece, że wątpi o ich istnieniu, albo przynajmniej o konieczności ich działania, i mniema, jakoby to, co ludzie czynią, mogło również nie nastąpić, że wola postanawia sama ze siebie, bez przyczyny, i że każdy z jej aktów jest pierwszym początkiem nieprzejrzanego szeregu zmian,
- ↑ W oryginale jest: „Konjekturen.“