tem bardziej, że są to czasy, do których w zupełności odnoszą się słowa Goethe’go: „chłopięcy lud jest panem drogi.“ — Zresztą Schelling w tej samej rozprawie tak samo się nie wahał z przywłaszczeniem sobie myśli, ba, nawet słów Jakóba Böhme’go,[1] nie zdradzając źródła, z którego je czerpał.
141) Owe „Badania dotyczące wolności“ nie zawierają prócz tej parafrazy Kantowskich myśli nic takiego, coby się nam mogło przydać do nowego i wyczerpującego wyświetlenia wolności. I rzeczywiście zapowiedź tego znajdujemy zaraz na początku w definicyi, że wolność jest „zdolnością do dobrego i złego.“ Definicya taka może być przydatną dla katechizmu, [464] ale dla filozofii nie posiada żadnej treści, z którąby można coś począć. Bo pojęciom dobrego i złego brakuje dużo do tego, by były pojęciami prostemi (nationes simplices), które, same w sobie jasne, nie potrzebowałyby żadnego wyjaśnienia, ustalenia i uzasadnienia. I w ogóle tylko mała część owej rozprawy zajmuje się wolnością: jej treścią główną jest raczej szczegółowe opowiadanie o jakimś Bogu, z którym, jak się zdaje, autor zawarł zażyłą znajomość, gdyż opisuje nam nawet jego powstanie. Należałoby jeszcze tylko żałować, że nie wspomina ani słóweczkiem o tem, w jaki sposób doszedł do tej znajomości. Początek rozprawy stanowi wiązankę sofizmatów, których płytkość pozna każdy, kto się nie da nastraszyć śmiałością tonu.
142) Od tego czasu i wskutek takich i tym podobnych płodów zajęły w niemieckiej filozofii miejsce wyraźnych pojęć i rzetelnych badań „intelektualne wyobrażenie“ i „bezwzględne myślenie“:[2] wyłudzanie podziwu, zbijanie z tropu, wyprowadzanie w pole,[3] mydlenie oczu czytelnikom za pomocą rozmaitych sztuczek, — oto metoda, która nastała, a wykładem kieruje powszechnie nie rozum, lecz rozmysł. To też filozofia, jeżeli ją jeszcze można tak nazywać, musiała wskutek tego wszystkiego upadać coraz bardziej i bardziej, coraz niżej,
- ↑ Böhme Jakób, teozof i mistyk, był z fachu szewcem. Ur. w r. 1575 z biednych wieśniaków. W r. 1610 napisał: „Aurora czyli wschodząca zorza poranna, t. j. źródło lub matka filozofii... i t. d.“. Dzieło to wywołało, szczególnie w kołach klerykalnych, wielkie oburzenie i sprawiło mu wiele przykrości. Mimo wymuszonego na nim przyrzeczenia, że nie będzie już nic pisał, wydał jeszcze następujące prace: „O trzech zasadach boskiego życia,“ 1610. „Czterdzieści pytań o duszy, czyli Psychologia vera,“ 1620. „Mysterium magnum.“ Um. w r. 1624. — Böhme jest w historyi filozofii zajmującem zjawiskiem, bardziej zajmującem, niż Hans Sachs w historyi literatury, chociażby dlatego, że szewc-filozof rzadziej się trafia, niż szewc-poeta. Następnie dlatego, że jest rzeczywiście samodzielnym myślicielem, nie posiadającym zgoła ani oczytania, ani wykształcenia. Zdaje się, że prócz pism Paracelsusa, mistycznych pism Schwenckfelda i Weigel’a nic nie czytał. Zapewne, że już to wystarczyło, wraz ze zdarzeniami współczesnemi, szczególnie zaś religijnemi, z któremi się zapoznał w czasie swoich wędrówek, żeby nadać jego myśleniu pewien kierunek, zawisły od ducha czasu i wyrażający go poniekąd. Ale samodzielność, a co za tem idzie, głębokość jego myślenia sprawiły, że także wyprzedził swój czas. Do tego przyłącza się obcowanie z przyrodą, które się odbija w jego pismach, przystosowanych zresztą do mistycznej treści swoją formą i dziwacznym nieraz stylem.
Böhme był przeciwnikiem uczoności. Świat można poznać tylko ze siebie, z człowieka, który jest „mikrokosmem.“ Ale to samopoznanie musi być religijne, musi obejmować przeciwstawienie dobrego złemu, jako zasadniczy rys ludzkiej istoty, gdyż zapełnia ono cały świat. Podstawą tego dualizmu jest konieczność, z jaką Bóg sam siebie objawia: Z ciem-nej pra-otchłani wychodzi popęd, czyli wola, a proces świata jest walką tej woli między dobrem i złem.
Filozoficzne opracowanie znalazły myśli Böhmego w dziełach Schellinga. Do tego faktu odnosi się uwaga Schopenhauera. - ↑ Zob. słownik.
- ↑ W oryginale: Imponiren, Verdutzen, Mystificiren.