159) W tem, w czem tkwi wina, musi także tkwić odpowiedzialność: a ponieważ tylko ona, jako jedynie dana, uprawnia do wnioskowania o moralnej wolności, więc i wolność musi tkwić w tem samem, a więc w charakterze człowieka, tem bardziej, iż przekonaliśmy się dostatecznie o tem, że bezpośrednio w poszczególnych uczynkach odszukać jej nie można: bo, gdy w założeniu przyjmujemy charakter, to następują one, jako niezłomnie konieczne.[1] Charakter natomiast jest wrodzony i niezmienny, jak to już wykazałem w trzecim rozdziale.
160) Obecnie więc, gdyśmy na podstawie jednego faktu świadomości odszukali wolność i wykryli jej siedlisko, przyglądniemy się jeszcze nieco bliżej wolności, pojętej w tem jedynem znaczeniu, które posiada dane, aby ją także pojąć filozoficznie, o ile się to okaże możliwem.
161) W trzecim rozdziale doszliśmy do wyniku, że każdy uczynek człowieka jest płodem dwóch czynników: jego charakteru oraz pobudki. Nie znaczy to bynajmniej, jakoby uczynek był czemś pośredniem, i niejako ugodowem załatwieniem sprawy[2] pomiędzy pobudką, a charakterem, lecz że czyni całkowicie zadość obojgu, gdyż z całą swoją możliwością polega równocześnie na obu, mianowicie na tem, żeby działająca pobudka natrafiła na taki charakter i żeby ten charakter dawał się spowodować takiej pobudce. Charakter jest ustrojem indywidualnej woli, poznanym empirycznie, stałym i niezmiennym. A ponieważ ten charakter jest [474] czynnikiem każdego uczynku tak samo koniecznym, jak pobudka, więc tłumaczy nam to owo uczucie, jakoby nasze czyny wypływały z nas samych, lub owo „Ja chcę“ które towarzyszy wszystkim naszym czynnościom, dzięki któremu każdy musi je uznać za swoje czyny i wskutek tego czuje się moralnie odpowiedzialnym za nie. A to jest znowu właśnie owem „ja chcę, i chcę stale tylko tego, czego chcę,“ któreśmy wykryli powyżej, badając samowiedzę, — a które nakłania niewykształcony rozum do tego, by uparcie bronił bezwzględnej wolności dzia-