By kogoś rozumieć, należy wiedzieć, w jakiem znaczeniu używa słów, należy nieraz wiedzieć, w jakiem znaczeniu używali ich inni, u których go zaczerpnął, lub ci, od których się różni. A znając tę różnicę unika się pomięszania treści pojęć, oznaczanych tem samem słowem, unika się błędnego zrozumienia czytanego autora. Tymi względami kierowany wprowadziłem do słownika także moment historyczny i porównawczy. By zaś ułatwić ewentualne porównanie przekładu z oryginałem, podaję przy poszczególnych terminach stronice oryginału, na których się znajdują ważniejsze ustępy, dotyczące danego pojęcia, lub zawierające je, a równocześnie oznaczyłem w tekście (w kwadratowych klamrach) stronice oryginału (wyd. Grisebacha), odpowiadające stronicom przekładu. — Ponumerowałem również wszystkie ustępy tekstu liczbami porządkowymi, co znowu ma ułatwić porozumiewanie się przy wspólnem czytaniu.
Pozostaje mi jeszcze do omówienia sprawa spolszczania wyrazów obcych, szczególnie łacińskich i greckich. Schopenhauer jest zwolennikiem języków klasycznych, które sam znał znakomicie. Znajomość łaciny uważa wprost za niezbędną dla człowieka nie chcącego należeć do plebsu. (Por. V. str. 603). Dlatego też nie podaje nigdy przekładu cytatów łacińskich, dlatego też nie szczędzi ich, ani też poszczególnych słów łacińskich, nie fachowo-filozoficznych,