gdy wychodzimy poza te spostrzeżenia i przedstawienia powstaje doświadczenie, które jest zatem wnioskowaniem o faktach. Zasada tego wnioskowania jest więc zasadą doświadczenia, t. zn. zasadą przyczynowości. Badanie doświadczenia jest zatem badaniem przyczynowości. Już Locke poruszył tę sprawę, przyjmując błędnie, że znajomość związku przyczynowego mamy do zawdzięczenia doświadczeniu. Hume, wychodząc z innego pojęcia doświadczenia,[1] nie dowierzając kompetencyi czystego myślenia, skeptyczny wobec możliwości poznania pozaempirycznego, — przez co dzięki skrajności swojej, wywołał właśnie krytycyzm Kanta, — wykazuje, że ogólne pojęcie stosunku przyczynowego nie może posiadać źródła w czystem doświadczeniu, gdyż brak mu do tego odnośnej „impresyi.“ Doświadczenie daje nam tylko poznanie następstwa rzeczy po sobie, ale nie dostarcza nam nigdy idei związku koniecznego, która powstaje w nas dopiero dzięki przyzwyczajeniu.[2]
Podobnie ma się rzecz z pojęciem substancyi. Locke wykazał, że ogólne pojęcie substancyi nie może pochodzić ze zmysłowego doświadczenia, gdyż brak mu do tego odnośnej „pojedynczej idei.“ Istota substancyi jest niepoznawalna, gdyż substancya jest pojęciem czegoś nieznanego. Tak samo niezrozumiałym jest związek własności w substancyi, gdyż na podstawie doświadczenia poznajemy tylko ich współistnienie, a nigdy nie poznajemy konieczności tego związku. Mimo to dla doświadczenia pojęcie substancyi jest nieodzowne. Hume idzie dalej.[1] Konieczny i prawidłowy związek własności, stanów i t. p. którego jednolitość stwarza właśnie tę lub ową rzecz, odgraniczając ją od innych, ma swoją podstawę tylko w naszej intelektualnej zdolności łączenia. Jedność tej rzeczy jest uzależniona jednością odnośnych zajść psychicznych w nas, — poza tem rzecz ta nie istnieje, t. zn. sąd, że ona istnieje nie jest uzasadniony.