„Świat jest mojem przedstawieniem“ — tak się zaczyna I. księga.[1] Zdanie to streszcza schopenhauerowską teoryę poznania, a zawiera prawdę tak dla niego oczywistą, że nie wymaga ona dowodu. Jest ona podstawą wszelkiej krytycznej filozofii,[2], gdyż oznacza przezwyciężenie naiwnego realizmu. Świata nie poznajemy bezpośrednio przez spostrzeżenia zmysłowe: tylko nasza świadomość jest nam dana, bezpośrednio[3]
i ona pośredniczy w tem poznaniu. Świat poznajemy tylko jako nasze przedstawienie. A wskutek tego w ogóle w żaden sposób nie możemy poznać, jakim on jest w sobie. „Prawdą jest to, że drogą przedstawienia nie możemy nigdy wyjść poza przedstawienie.“[4] Wszelkie pierwiastki empirycznego wyobrażenia tkwią w nas samych i nic nie jest w niem zawarte, coby niewątpliwie wskazywało na jakąś rzecz w sobie.[5] Nie tylko, że nie wiemy nic o rzeczach w sobie, ale wiemy, że nie możemy nic o nich wiedzieć. Metafizyka zatem jest niemożliwą, jak długo się obraca w formach zwykłego przedstawienia, podpadającego zasadzie podstawy. I rzeczywiście: Schopenhauer szuka jej na innej drodze: intuicyjnej.
Idealizm, który jest dla Schopenhauera prawdomierzem wszelkiej filozofii, wypływa z przeświadczenia naszej świadomości, że „niema przedmiotu bez podmiotu.“[6] Już w swojej rozprawie doktorskiej mówi Schopenhauer, że przedmiot poza swojem odniesieniem do podmiotu jest poprostu niczem i że gdy mu to odniesienie odbierzemy, albo gdy od niego abstrahujemy, nie pozostanie zgoła nic, i że istnienie w sobie, przypisywane przedmiotowi, okazuje się dziwolągiem i znika.[7]