swojej własnej woli, że tem, czem jest, jest dzięki wolnemu postanowieniu tej woli. Człowiek poza sobą jako zjawiskiem, jako objektywacją woli, sam postanawia, jakim ma być. Ale poza sobą jako zjawiskiem jest przecież poza-czasową, niepodzielną, bezwzględnie wolną wolą. A więc to jego postanowienie jest poza-czasowym, niepodzielnym, niezmiennym aktem woli, wytykającym kierunek życiu człowieka, stwarzającym nieodwołalnie jego empiryczny charakter, będący łańcuchem właśnie owych koniecznych aktów woli. Zaś ów wolny akt woli jest inteligibilnym charakterem człowieka, a jego zjawiskiem jest empiryczny charakter; zjawiskiem „rozciągniętem w czasie, przestrzeni i wszystkich formach zasady podstawy.“
Już z tego widać zawisłość etyki Schopenhauera od jego metafizyki. Takiej zawisłości w ogóle wymaga też Schopenhauer sam od każdej etyki.[1] Etyka empiryczna, niemetafizyczna, niezwiązana z jakąś określoną metafizyką natrafia rychło na granice, których nie może przekroczyć, i nie wyczerpuje moralnej strony życia ludzkiego. Zawisłość powyższą widać też w metafizycznym indywidualizmie Schopenhauera, — niedającym się zresztą pogodzić z jego teoryą o niepodzielności woli. Jeżeli bowiem każdy poszczególny empiryczny charakter ma być zjawiskiem inteligibilnego, to każdy człowiek musi być, tak jak idee, bezpośrednią objektywacyą woli: „ideą dla siebie,“ a jego charakter musi posiadać korzenie, wyrastające z tej woli, t. zn., że indywidualność każdego tkwi w „rzeczy samej w sobie.“ Jak głęboko te korzenie sięgają — to jest pytaniem transcendentnem, na które Schopenhauer nie obowiązuje się odpowiedzieć.[2] W każdym razie niepodzielność rzeczy samej w sobie nie daje się pogodzić z takiem jej zindywidualizowaniem.