wolenie oznacza tylko zaspokojenie braku, przyjemność uniknięcie przykrości. Gdy zaspokoimy jeden brak, wnet się zjawia inny, gdy osiągniemy jeden cel, wnet nas — znudzonych — inny ku sobie porywa... i tak ciągle. Nigdy spokoju, nigdy spoczynku: wola chce tylko chcieć i dlatego jest wiecznie niezaspokojoną.[1] Między nędzą a nudą waha się życie ludzkie, przesycone eudajmonistycznym charakterem człowieka: dążeniem ku szczęściu i zadowoleniu. Nędza i nuda, oto dwa niewyczerpane źródła zbrodni. Istnienie i istota człowieka jest pra-winą („Ur-Schuld“), a człowiek sam jej wolnym sprawcą, co wynika z jego inteligibilnego charakteru.[2] Tę winę zatem musi on zmazać, negując wolę, niszcząc ją w sobie. Tylko przez to, że to zniszczenie zwróci się przeciw rzeczy samej w sobie, a nie przeciw zjawiskom, może się skończyć nędza świata i nastąpić jego zbawienie, co jest idealnym celem i szczytem w etyce Schopenhauera. Przeistoczenie egoizmu w altruizm nie posiada jeszcze mocy zdziałania tego, gdyż tylko zmniejsza nędzę świata, ale jej nie znosi. Bezinteresowne poznawanie idei wyrywa wprawdzie poznający podmiot z objęć bolu i woli, ale tylko chwilowo, polega bowiem na chwilowem tylko oderwaniu intelektu od woli.
Zaprzeczenie woli jest aktem samopoznania woli, i w nim tkwi ostateczny sens całego świata. Wola jest żądzą życia, i jako taka dopiero wówczas jest zdolna do odwrócenia się od niego, gdy sama pozna swoją istotę drapieżną i bolesną: — dopiero wówczas jest spełniony warunek ostatecznego zbawienia od życia, przejścia od „Sansary“ (t. zn. pełni życia) do „Nirwany“[3] (t. zn. niebytu), zaprzeczenia
- ↑ Zob. wstęp, str. 20.
- ↑ Zob. wstęp. str. 23. i 24
- ↑ Nirwany nie uważa Sch. za niebyt bezwzględny, gdyż mówi, że gdybyśmy weń przeszli możeby potem ten nasz świat wydał się nam Nirwaną. Ponieważ żyjemy w świecie potwierdzającym wolę brak nam środków do przedstawienia sobie i uchwycenia istoty tej Nirwany. (I. 523 i n. II. 510, 716 i n.).