Strona:Artur Schopenhauer - O wolności ludzkiej woli.djvu/86

Ta strona została przepisana.

chów przeciw naturze z tej samej zasady, co cnoty sprawiedliwości i miłości bliźniego, — to znaczyłoby to zrobili z muchy słonia i byłoby tylko powtórnym dowodem, jak się chwytano wszystkiego byle tylko odrzucić moją pracę. W końcu na pożegnanie Królewska Duńska Akademia udziela mi jeszcze szorstkiego napomnienia; lecz nawet, gdyby jego treść była uzasadnioną, nie uznaję, by była uprawniona do niego. Będę jej zatem służył odpowiedzią. Brzmi ono „plures recentioris aetatis summos philosophes tam indecenter commemorari ut justam et gravem offensionem habeat.“[1] Tymi „summi philosophi“ mają być mianowicie — Fichte i Hegel!.[2] Gdyż tylko o nich wyraziłem się w sposób gwałtowny i szorstki, a więc tak, że frazes użyty przez Duńską Akademię mógłby tu znaleźć możliwe zastosowanie: tak jest, udzielona mi tam nagana byłaby sama w sobie sprawiedliwą, gdyby owi panowie byli „summi philosophi.“ Bo o to tylko tu idzie.

15) Co się tyczy Fichtego, to powtórzyłem i wypowiedziałem w rozprawie tylko ten sąd, który wydałem o nim jeszcze przed 22 laty, w mojem dziele głównem. O ile zaś ten sąd tutaj odgrywa rolę, to uzasadniłem go w obszernym ustępie, który poświęciłem szczególnie Fichtemu,[4] a z którego dostatecznie wynika, jak daleko było Fichtemu do „summus philosophus“ mimo to, jako „człowieka talentu,“ postawiłem go wysoko nad Hegla. O tym ostatnim tylko pozwoliłem sobie bez komentarza wydać mój niepowołany sąd, potępiając go w słowach jak najbardziej stanowczych. Gdyż [360.] według mojego przekonania Hegel nietylko nie położył najmniejszych zasług dla filozofii, lecz wywarł na nią, a przez to i na całą niemiecką literaturę w ogóle, wpływ nad wyraz zgubny, a właściwie ogłupiający, możnaby powiedzieć, zarazkowaty, [5] — a obowiązkiem każdego człowieka, zdolnego do samoistnego myślenia i sądzenia, jest jak najdobitniejsze przeciwdziałanie temu wpływowi przy każdej sposobności. Bo gdybyś-my milczeli, to któż wtedy ma mówić? Udzielona mi u końca wy-

  1. „O niektórych największych filozofach naszych czasów wyraził się tak niewłaściwie, że słusznie spotyka go za to dotkliwe oburzenie.“
  2. O Fichtem i Heglu była mowa we wstępie.
  3. Podaję streszczenie tylko tego ustępu, gdyż szło mi jedynie o odtworzenie sądu, jaki Schopenhauer wydał o Fichtem odnośnie do etyki. Zob. także „Sch. s. Nachlass“ (Reclam). T.III. str. 98 i n.
  4. „Etyka Fichtego, jako szkło powiększające błędy etyki Kanta.“[3]
    („O podstawie etyki,“ §11. — III, str. 561.)
    Pierwsza część Schopenhauerowskiej rozprawy „O podstawie etyki“ zawiera krytykę etyki Kantowskiej, wykazującą błędy, jakie Kant popełnił, według zdania Schopenhauera. A że karykatura swoją przesadą lepiej objaśnia oryginał, więc §11 dodaje do tej krytyki wykazanie karykatury Kanta, popełnionej przez Fichtego, chcąc by w ten sposób jeszcze wyraźniej wystąpiła kruchość podstaw etyki Kantowskiej, odbitej w tem swojem „szkle powiększającem.“ Bo Fichte, starając się we wszystkiem prze- ścignąć Kanta, uczynił to także odnośnie do etyki, a jego system etyki („System der Sittenlehre“, 1798) stał się systemem moralnego fatalizmu, gdzie kategoryczny imperatyw Kanta zamienia się w despotyczny, gdzie się spotykamy z niezbadaną koniecznością, z jaką rzekomo ludzie muszą postępować, niezłomnie posłuszni pewnym maksymom. — Tu następuje zbiór przytoczeń ze „Systemu etyki“ Fichtego, dobranych możliwie tak, by w każdem zdaniu było: „narzędzie moralnego prawa“ („Werkzeug des Sittengesetzes“). — A koroną wszystkiego jest to, że Fichte stawia i broni „liberum arbitrium.“ Ponieważ dla Schopenhauera jest ten punkt probierzem, odróżniającym głowy filozoficzne od innych (por. także str. 161 niniejszej rozprawy), więc nie pomija Schopenhauer sposobności wyprowadzenia stąd wniosków odnośnie do Fichtego, a czyni to — swoim sposobem — nie żałując dobitnych wyrażeń. Oberwało się także niemieckiej publiczności, która dopuściła do tego, że taki „pędziwiatr“ („Windbeutel“) staje obok Kanta, ba, że się jego elukubracye stawia nawet ponad filozofię Kanta (Feuerbach), ponad to „opóźnione arcydzieło głębi ludzkiego myślenia.“ Ale potomność zrobi swoje: bo dla prawdziwych zasług jest ona tem, czem dzień ostateczny dla świętych. — Cały ustęp należy do tych, w których Schopenhauer mniej filozofuje, a więcej beszta.
  5. W oryginale jest „pestilenzialisch.“