znikoma. Te trzy przykłady zapewne wystarczą, by zedrzeć ostatecznie grubą skorupą niedorzecznego bredzenia, które drwi z wszelkiego ludzkiego rozsądku, i pokazać to, co już oddawna przezierało każdym razem, gdy się trochę rozchylała zasłona, w którą otulony „summus philosophus“ zwykł był kroczyć i imponować duchowemu pospólstwu. — Mówi się: „ex ungue leonem,“ ale ja muszę, „decenter“ czy „indecenter,“ powiedzieć: „ex aure asinum.“[1] — Zresztą niech teraz na podstawie tych trzech „speciminum philosophiæ Hegelianæ,“ które tu przedłożyłem, każdy sprawiedliwy i bezstronny osądzi, kto właściwie „indecenter commemoravit“: ten, który takiego nauczyciela absurdów bez ceremonii nazwał szarlatanem, czy też ten, kto „ex cathedra academica“ zadekretował, że jest on „summus philosophus“?
22) Muszę tu jeszcze dodać, że z tak bogatego zbioru absurdów wszelkiego rodzaju, jaki podają dzieła tego „summi philosophi,“ dałem pierwszeństwo trzem powyżej zaprezentowanym z tego powodu, że przedmiot ich nie dotyczy z jednej strony ani trudnych zagadnień filozoficznych, może niedających się rozwiązać, gdzieby więc była dopuszczalną różność [366.] zapatrywań, ani też z drugiej strony szczególnych fizykalnych prawd, któreby wymagały wprzód dokładnych empirycznych wiadomości, lecz, że idzie tu o rozważania „a priori,“ t. zn. o zagadnienia, które każdy może rozwiązać dzięki samemu rozmyślaniu dlatego też właśnie przewrotny sąd w rzeczach tego rodzaju jest stanowczą i niedającą się zaprzeczyć oznaką całkiem niezwykłego nierozumu, a zuchwałe umieszczanie takich niedorzecznych nauk w podręczniku naukowym dla studentów, unaocznia nam, jaka bezczelność może zawładnąć ordynarną głową, gdy się ją okrzyczy wielkim duchem. Dlatego postępek taki jest środkiem, którego żaden cel nie zdoła usprawiedliwić. W związku z trzema „speciminibus in physicis,“[2] które tu wyłożyłem, należy wziąć ustęp w § 98. tego samego mistrzowskiego dzieła, zaczynający się od: „następnie dzięki temu, że siła odpy-