czywistem istnieniu której nigdy prawie niepodobna sądzić z całą pewnością.
Mojem tedy zdaniem, logika i dyalektyka winny być wyraźniej oddzielone od siebie, niż tego dokonał Arystoteles: logika zająć się winna prawdą objektywną, o ile prawda ta jest formalną; dyalektyka zaś winna się ograniczyć otrzymywaniem zwycięztwa w sporach. Przytem nie należy oddzielać dyalektyki od sofistyki i erystyki, jak to robi Arystoteles, gdyż różnica taka zbudowaną jest na objektywnej, materyalnej prawdzie, co do której nie możemy mieć przed czasem pewności, lecz musimy powiedzieć z Piłatem pontyjskim: „co to jest prawda?” — ponieważ: „veritas est in puteo” — έν βύϑῳ ή άλήϑεια (zdanie Demokryta Diog. Laert. IX, 72). Dość często, po ożywionym sporze, każdy z dysputujących powraca do siebie ze zdaniem przeciwnika. Wprost pomieniali się ze sobą własnemi poglądami. Nie sztuka więc dowodzić, że w sporach winno się mieć na względzie tylko wyjaśnienie prawdy; ale właśnie chodzi o to, że jeszcze niewiadomo, gdzie jest ta prawda, gdyż argumenty przeciwnika i nasze własne wprowadzają nas w błąd. Zresztą: re intellecta, in verbis simus faciles; skoro dyalektyka wogóle uważaną bywa jako równoznaczna z logiką, więc, jak już powiedziałem, nazwiemy swą naukę „dialectica eristica” — „dyalektyka erystyczna.”
Przedmiot każdego działu nauki należy zawsze całkowicie wyodrębnić od wszystkich innych. Stosując to do dyalektyki, należy rozpatrywać ją wyłącznie jako sztukę posiadania zawsze racyi, nieza-
Strona:Artur Schopenhauer - Sztuka prowadzenia sporów.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.