Strona:Artur Schroeder - Rozkaz.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

ZAWISZA: W takich czasach...
KORECKI: Wiem co mi powiesz, rozumiem, ale widzisz, pasja mnie bierze i choć tego...
ZAWISZA: Cieszysz się nim. Napewno!
KORECKI: Naturalnie wolę, że nie jest cielak, ale dam mu najpierw nauczkę, jak go złapię.
ZAWISZA: Ty ciągle swoje. Zacięty jesteś, ale to niby... Właściwie jak się to stało?
KORECKI: Prawda, nie wiecie. Józek! Józek! Gdzież ta bestja zatracona?

(Wpada Józek, staje na baczność).

KORECKI (do Józka): Miałem gdzieś trochę herbaty, ugotujesz na nafcie.
JÓZEK (robi przerażone oczy): Na kamfinieeee?
KORECKI (przedrzeźnia go): A na kamfinieee. Cóż to płynne złoto, żeś tak wybałuszył oczy?
JÓZEK: Melduję posł...
KORECKI: Nic nie melduj, tylko machaj.
JÓZEK (prędko): Zgotuję, ale nie na kamfinie, melduję posłuszn...
KORECKI: Pal cię djabli z twoją „kamfiną“, tylko zrób.
JÓZEK: Rozkaz.
KORECKI: A cukier?
JÓZEK: Ma się wi, że mamy jeszcze trochę, melduję posłusznie.
KORECKI: Posłusznie więc odmelduj się do herbaty i wymyj menażki.

(Józek wychodzi).

KORECKI: Więc ja wam jeszcze nie opowiedziałam tego? Proszę, papierosy.