KORECKI: A teraz mój rewolwer, torba, płaszcz. Prędko!
KORECKI: Zrozumiałeś wszystko?
JÓZEK: Wszystko, meld...u...ję posłusz...nie.
KORECKI: A tobie co?
JÓZEK (widocznie wzruszony): To tak z zimna.
KORECKI: Pamiętaj więc!
Wychodzimy! Czas!
JÓZEK: Ciiii!
STASZEK (chce jak najciszej i właśnie dlatego uderza butem o dyl. Józek wygraża mu pięścią. Jurek się przebudził, otwiera oczy).
JUREK: Ojca niema?
JÓZEK: Wyszedł.
STASZEK: A możeby panicz...
JUREK: Pan kapral, durniu!
STASZEK (niedowierzająco): E, jakże to?...
JUREK (ocknął się już): Tak jest, od wczoraj.,
STASZEK (prostuje się służbowo): Możeby pan kapral coś przetrącił?
JÓZEK: Te, cóż ci to we łbie?
STASZEK: Na rany panie kapral, najlepsze żarcie. Prędko się goi, słowo honorowe.