Strona:Artykuł o Zofii Rogoszównie, Bluszcz (1924) R57 nr21-24.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.

By wciągnąć się w odpowiadający jej stanowi zdrowia „régime sanatoryjny”, stosując się do rady lekarzy, spędza Rogoszówna następną zimę 1908 r. w sanatorjum d-ra Dłuskiego, gdzie zyskuje nowych, oddanych przyjaciół, nietylko w samym dyrektorze i w jego asystentach, ale i pośród współtowarzyszy i współtowarzyszek niedoli.
Pełna humoru i pogody, z tą niezwykłą zdolnością panowania nad sobą i utajenia przed ludźmi własnego cierpienia, wydaje przy współudziale innych chorych „Jednodniówkę sanatoryjną”, której lwią część pisze sama, a która w anallach życia sanatoryjnego stanowi jedną z kart najdowcipniejszych i najpogodniejszych. Pewna pacjentka pisze do niej w tym czasie: „Podziwiam Was, że Wam tak dobrze na świecie, tak wszędzie dobrze”. — Tak złudne bywają pozory — i tyle może wola.
Lato 1908 r. zagnało Rogoszównę aż do Bretanji na wyspę Oléron. Zaprzyjaźniła się tu z Bronisławą Ostrowską i, myśląc wciąż o brakach liteteratury dziecięcej, projektuje założyć wspólnie z nią pismo dla dzieci p. t. „Światowid”. Zbyt forsowne używanie spacerów nad morzem i łódką wywołuje gwałtowne pogorszenie, grożące już wprost życiu. Bawiąca naówczas w Paryżu siostra Rogoszówny, przyjeżdża do Oléron i troskliwie ją pielęgnuje. Na żądanie lekarzy przewożą chorą na południe Francji, do Arcachon.