Strona:Artykuł o Zofii Rogoszównie, Bluszcz (1924) R57 nr21-24.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

rze pozwalają na powrót do kraju — z zastrzeżeniem, że okres zimowy chora znów spędzi w Arcachon. Rogoszówna zatrzymuje się dni kilka w Paryżu, poznaje go zaledwie „á voi d’oiseau” i wreszcie staje w Krakowie — w domu.
Rodzina zachwycona jej widokiem, cieszy się jej zdrowym wyglądem, jej kwitnącą rozpromienioną urodą. „To odczucie, że się jest w domu — u siebie natchnęło mnie tą radością wewnętrzną, której bardzo długo nie zaznałam. Zapewne powrót pewnej „młodzieńczości” zawdzięczam tej radości i pogodzie rzeczy ostatnich, napływowi sił i energji“.
Istotnie rozjaśnił się chwilowo horyzont wrogiego losu.
Po długiej wędrówce od wydawcy do wydawcy rękopisy autorki jeszcze bez nazwiska znalazły nakoniec nakład. Ruchliwa i śmiała spółka krakowska „Książka” podejmuje się wydać „Pisklęta”. Za pieniądze stąd otrzymane, wydaje Rogoszówna własnym nakładem „Dziecinny Dwór”, a wkrótce potem księgarnia Połanieckiego przyjmuje „Opowieść o gdakaczu, gdakuli i gdakuleńce”. Odrazu zatem na gwiazdkę dziatwa nasza obdarzona zostanie trzema pracami. I to oddanie twórczości własnej tym, dla których była przeznaczona, napełnia poczuciem siły duszę Rogoszówny, pozwala jej na chwilę za-