Strona:Artykuł o Zofii Rogoszównie, Bluszcz (1924) R57 nr21-24.pdf/40

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszakże rodzina utrzymuje ją w złudzeniu, że zdrowie Matki się poprawia. Rogoszówna cieszy się tą wieścią i cieszy się ostatnią cudną wiosną swoją. Na kilka dni przed śmiercią następuje nagły spadek temperatury ciała i euforyczne pobudzenie życia. Chora staje po raz pierwszy i o własnych siłach chodzi w słońcu, po ogrodzie, otaczającym pensjonat. Po powrocie do swego pokoju pisze do siostry kartę pełną radości i wiary w wyzdrowienie. Nazajutrz d. 10-go maja, czesząc się rano, słabnie nagle. Śmiertelnie znużone serce bić przestaje naraz i na zawsze. Odeszła lekko i pogodnie, po ciężkich smutkach i cierpieniach swoich, przeżywszy matkę o niecały miesiąc.
Pochowana została w Krakowie.
Zostawiła po sobie trwały ślad w literaturze dziecięcej. W duszach najbliższych — tak rzewne i świetlane piękno, że mimo przejmującego smutku jej życia i dotkliwego żalu, że jej już niema między nami, — miłość promiennej jej duszy podnosi i krzepi tych, którzy z nią szli, — a pozostali, — żyjąc tem, co ich z nią najistotniej związało: kultem potęgi i piękna człowieczego ducha, — twórczą mocą miłości i pracy, — a przedewszystkiem dziećmi i dla dzieci, — które ona — bezpośrednią, kobiecą intuicją najgłębiej odczuwała i rozumiała i którym oddała słoneczne, przytulne i wierne serce, oraz pracę życia.

I. M.