mu tego odmówić, ani zamknąć przed nim drzwi naszego Kościoła, gdy nasz Bóg jest Bogiem całej ludzkości.“
„Dobrze,“ rzecze radża, „wróć więc po niego jutro i zabierz go ze sobą, aby go kształcić w sztukach i umiejętnościach, ale wymawiam sobie, abyś mu pozwolił chodzić do mnie co tydzień.“
„Każdej godziny i każdego dnia może do ciebie wrócić, jeśli taką będzie jego wola,“ odparł misyonarz.
„Dziękuję ci,“ rzekł radża i dodał: „teraz rad jestem, że wyraził tę prośbę. Podróż bowiem do mroźnej Europy byłaby zaszkodziła zdrowiu jego.“
Misyonarz dziękował w duchu Panu Bogu, że natchnął serce chłopca tem życzeniem. Przewidywał bowiem, te ta pogańska rodzina, która w wyleczeniu chłopca z ciężkiej niemocy, już doznała łaski Bożej, dostąpi za sprawą tego dziecka jeszcze większego błogosławieństwa niebios.
Gdy Ojciec Franciszek — takie było bowiem imię misyonarza — wrócił do domu, zwołał wszystkich wychowańców większych i mniejszych i rzekł do nich: „Dzieci, szczerą była wasza modlitwa, zgadnijcie, co się jutro stanie z małym Arumugamem.“
„Zostanie chrześcijaninem,“ zawołało kilku z nich.
Strona:Arumugam książę indyjski.djvu/19
Ta strona została przepisana.