proszę, abyś był rozsądnym i nie robił głupstw, jak dzisiaj rano.“
„Ojcze,“ rzekł spokojnie Arumugam, „nie było to głupstwo; uczyniłem to z przekonania; mocno bowiem wierzę w Jezusa Chrystusa, i muszę zostać chrześcijaninem.“
„Co bredzisz chłopcze?“ odparł radża, „zakrawa to jakoś na szaleństwo. Proszę cię na wszystkie bogi, nie gadaj tego nikomu; bo gdy się dowiedzą o tem twoi kuzyni, te zgłodniałe pasożyty, ta hołota, to niezawodnie wniosą o to, aby cię wykluczyć z kasty rodzinnej i objąć po mnie spadek. Wtedy ty będziesz żebrakiem, a ja nędzarzem.“
„Ojcze,“ odpowiedział Arumugam, „mnie trzeba wszystko opuścić, a pójść za prawdą, którą poznałem.“
„Głupstwa bajesz,“ wołał zniecierpliwiony radża; każda religia, każdy bóg z razu pięknie wygląda, ale gdy się lepiej przypatrzysz, są to czcze, dyabelskie mamidła. II
„Nie ojczuszku,“ odpowiedział Arumugam śmiało i odważnie. „Pan Jezus jest prawdziwym Bogiem, a Jego Ewangelia prawdziwą wiarą; to wiem, w to wierzę, to czuję w mem sercu.“
„Skądże wiesz o tem?“ zapytał radża, bledniejąc.
„Wiem, bo pięć lat obeznawałem się gruntownie z nauką Chrystusa i pięć lat
Strona:Arumugam książę indyjski.djvu/47
Ta strona została przepisana.