kazami Knagorowi. Pochodzi on z niższej kasty, ale jest bystry i tobie całkowicie oddany.“
„Niechże tak będzie,“ rzekł radża. „Ja sam go dowiozę aż do morza. II
O północy przebudził książę chłopca. Wystraszony i na pół senny młodzian obejrzał się wkoło, a radża tak się do niego odezwał: “ Wstań, synu, i prędko się ubierz; trzeba nam natychmiast wyjeżdżać.“ Gdy Arumugam spojrzał na niego wzrokiem pytającym i pełnym wyrzutów, książę tak dalej prawił: „Zaklinam cię, nie wzbraniaj się być mi posłusznym. Pojedziemy razem do klasztoru Braminów. Tam poznaj wprzód gruntownie wiarę ojców, zanim się bezmyślnie chwycisz nowej. Wywieść cię trzeba, póki nie ucichną krzyki i szkandale z powodu dzisiejszego twego postąpienia. Jeśli po dwóch latach pobytu u mądrego Suami — Widyadyszy obstawać będziesz przy swym zamiarze, wtedy idź, gdzie chcesz, i czyń, co ci się podoba.“ Zimne te słowa ojca przeszyły serce chłopca jakby mieczem; ale spokojnie zeszedł z ojcem ze schodów. Na dziedzińcu dosiadł radża słonia, ochmistrz osadził Arumugama na siodle, Knagor umieścił się na siedzeniu przedniem i ruszono w drogę nocną porą. Dokąd? Tego Arumugam nie wiedział. Spoglądał tylko na
Strona:Arumugam książę indyjski.djvu/49
Ta strona została przepisana.