Posępna plemion zginionych kotlina,
Ściegiem zielonych haftowana grządek,
Ostrym trójkątem ku morzu się wspina
I w górujący wystrzela przylądek.
Na jego stoku coś bieleje niby,
Wężem zieleni przepasane w kółko:
To białe, nizkie Arabów siedziby
I groty świętych z okrągłą kopułką.
Szerokie, płaskie kaktusów łodygi
W koło lepianek tworzą płot kolczasty,
Wśród nich aloes, lub krzywy pień figi
Wznosi ramiona nad piasek i chwasty.
Przed lepiankami zasiedli na ziemi
Piękni liniami i wyrazem chłopcy
O śniadych twarzach: oczyma czarnemi
Patrzą zdziwieni, gdy nadchodzi obcy.
∗
∗ ∗ |
Słońce ku morzu zeszło gorejące,
A przez kaktusów dzikie żywopłoty
Wybiegło naraz promieni tysiące...
Przedarł sie pożar czerwony i złoty...
Poza skał szczytem wybuchając w dole,
Odbity w górze przez chmur ciemne wstęgi,