Ta strona została uwierzytelniona.
Tam znowu poety marę
Karmią wierszami własnemi,
I wszystkie głupstwa, co pisał na ziemi,
Pchają mu gwałtem za karę.
Straszliwa nad wyraz męka:
Próżno się dławi i krztusi,
Te same brednie wiecznie łykać musi,
Choć nieraz jak bomba pęka.
Gdzieniegdzie orgia szalona,
Bezwstydne gody upiorów...
Świecą łby łyse dumnych senatorów
I nagie tancerek łona.
Aż któryś z szatanów bryźnie
Wiaderkiem gorącej smoły:
W ropuchy orszak zmienia się wesoły
I wszystko tonie w zgniliźnie.
Dworacy parami tańczą
Przed tronem u lucypera:
Każdy językiem proch ze stopni ściera
Z giętkością wiernopoddańczą.
Co chwila ten lub ów dworak
Pod nogą gruntu nie spotka,
Stoczy się w otchłań, gdzieś do piekieł środka...
Na zawsze przepadł nieborak!