Ta strona została uwierzytelniona.
Adam.
Tylko tyle za te wszystkie rozkosze życia, ja się czegoś gorszego spodziewał.
Ewa.
A ja sobie co innego wyobrażałam.
Adam.
Tedy te pokoje do nas należą, ach co za meble, jaki ogród, gruszki, śliwki jabł!.... Ewo, jabłka, to drzewo trochę mnie w zły humor wprowadza, każę to drzewo z pniem wyciąć wyrzucić.
Ewa.
A ja nie pozwolę i cóż ci to szkodzi, że drzewo sobie stoi — niechaj! — a my pokażemy naszą stałość.
Adam.
Tak jest, pokażmy, i niech ta waza stoi sobie do skończenia świata, to jej — ani tknę.
Ewa.
Ani ja! (po chwili). Ale jednakże —