Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/151

Ta strona została przepisana.

zemdloną i starał się wszelkiemi siłami przywrócić ją do życia. Nareszcie Marja-Anna otworzyła oczy, z wdzięcznością spojrzała na poczciwego człowieka, uścisnęła mu dłoń i wolnym, chwiejnym krokiem, śmiertelnie blada wyszła z kościoła...

III.
Minister stanu.

W owych czasach absolutnego rządu, osobistego i tajemniczego, ministrowie cesarstwa byli poprostu najzwyczajniejszymi komisantami cesarza. Wybierani lub usuwani, stosownie do kaprysu władcy, dostępowali zaszczytu z łaski, a niełaska była przyczyną ich upadku. Parlament ówczesny — parlament bez głosu — nie znał ich wcale, a nawet znać ich był nie powinien.
Większość powoływanych na stanowiska ministrów składała się z ludzi, mających pewne zasługi: z urzędników wybornych, którzy na drodze administracyjnej czegoś zawsze dokonali, z ludzi pragnących, ażeby wszystko działo się jaknajlepiej, ale nie posiadających wysokich cnót politycznych. Jeśli który z nich myślał niezależnie i pewnym formułkom na wiarę nie ufał, można było przewidzieć, że wprędce będzie musiał miejsce swoje opróżnić dla faworyta. O zaletach serca i duszy mowy nawet nie było. Wszyscy też odznaczali się zupełnym brakiem tej najwyższej zalety, która podnosi człowieka do prawdziwej wielkości: wszyscy odznaczali się brakiem charakteru. Żaden z nich nie ośmielił się nigdy być sobą samym. Katolicy wówczas, gdy cesarz grał na tej nucie; zwolennicy wolnej zamiany, gdyż władca, przyjaciel Cobdena, był takim; zwolennicy idei «narodowości», gdyż dawny carbonaro, ich władca, był «narodowcem» — a jako jedyny motor,