Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/154

Ta strona została przepisana.

pierwszą i główną osobą, miał więc prawo sądzić, że dla całej Francji jest drugą, zaraz po cesarzu. Ogół nie wiedział, jaką pan minister stanu potężną władzę posiadał, ale za to otoczenie cesarza znało ją doskonale, zanadto nawet dobrze. Podpis jego znajdował się na wszystkich ważniejszych dekretach; świadczył on zarazem, że pan minister miał pretensję do kontrolowania nawet tego, który mu rozkazy wydawał. Jednym z jego obowiązków było «utrzymywanie stosunków cesarza z izbami cesarstwa», a to dawało mu niejakie prawo do panowania nad radą stanu, której wcale nie poważał. Niewiele go to obchodziło, że rada stanu składała się z ludzi, posiadających liczne i wieloletnie zasługi. Czy przez lenistwo, czy może wskutek słabości charakteru, dość że prezydent Baroche chętnie ustępował mu rządy nad swymi kolegami, nie mając za to nawet najmniejszego wpływu w pałacu Tuileryjskim. Nic dziwnego, że bardzo wielu członków rady, jeśli tylko pewną odznaczał się który z nich niezależnością, stało się celem prześladowania i nienawiści, nic wspólnego nie mającemi ani z dobrem Francji, ani z pomyślnością jej władcy.
W czarnym gabinecie Carrouselu najgorzej ze wszystkich był notowany hrabia Besnard. Zarzucano mu zbyt dumne zachowywanie się i zbyt dumny sposób wyrażania się o rzeczach i ludziach, o których należało inaczej zupełnie mówić. Nie chciano mu przebaczyć nigdy tej sławnej mowy, którą w pierwszych chwilach istnienia rady stanu wygłosił, nie oszczędzając nic i nikogo...
«Mam za sobą dwadzieścia cztery lata praktyki sądowej. Otóż, do dziś dnia nie wiedziałem, czem może być w rzeczywistości publiczne szachrajstwo!»
Była to prawie zbrodnia w oczach rady stanu, zbrodnia, którą prędzej lub później musiał odpokutować jej twórca. Tak, panie hrabio Brutusie, duszo wznio-