Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/178

Ta strona została przepisana.

wała mi pieniądze za wyszukanie okoliczności łagodzących, a przecie głowa mordercy spadła... Pamiętam znowu, jak gdy ścigałem, do czego byłem obowiązany, bankruta, który ukrywał znaczne pieniądze, pewien minister, krewny fałszerza, prosił mnie, bym sprawę zawiesił, a przecie złodziej poszedł na galery!... Jestem biedny, bardzo biedny! Za cóż więc dręczysz tak nieszczęśliwego, który całe życie starał się być sprawiedliwym?
Hrabia Besnard zadrżał nagle. Jakiś głos szyderczy — zkądże mógł pochodzić? — odezwał się w jego wnętrzu:
— ...A Savelli?
Starzec mimowolnie się odwrócił i ujrzał tuż przy sobie Ukrzyżowanego Boga, który nie był w tej chwili Bogiem miłości i pokoju... O nie! Ten Bóg, który stał przed nim w tej chwili, nie miłosierdzie na świat ten przyniósł, ale miecz!...
Błędnym wzrokiem hrabia Besnard wodził po olbrzymim krucyfiksie, a w sercu jego powstał taki przestrach okropny, że nie mógł utrzymać się na nogach i runął na kamienną posadzkę... Czoło jego dotykało zimnych kamieni... Powoli przytomność mu wracała... Serce i dusza znękanego starca zlały się w jednej modlitwie:
— O tak, czuję to sercem całem, że Ty jesteś Bogiem sprawiedliwym i miłosiernym, Bogiem prawdy, który ma wstręt do wybielonych pomników i do sumień przewrotnych!... Savelli! Krew tego nieszczęśliwego obryzgała moje szaty sędziego, obryzgała moje ręce, obryzgała Ciebie nawet, o Boże!... Savelli! Zapłacono mi za niego, zapłacono sowicie, a nagrodę tę ciągle noszę z sobą: za to morderstwo zostałem radcą stanu... godność tę, to wynagrodzenie noszę z sobą... pecunia mea mecum!... Savelli!... O tajemnico sprawiedliwości, o nieubłagana cierpliwości Odwiecznego!... Córka tego człowieka zabija moje dziecko!... Ona jest narzędziem sprawiedliwości... O, Boże, Boże!...