Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/20

Ta strona została przepisana.

Kobieta zbladła, oczy jej rzucały błyskawice: głosem ponurym odrzekła:
— Dwa razy go rozstrzelali!... To był mój ojciec.
— Dwa razy rozstrzelany! Nędznicy!... Ale gdzie i kiedy stała się ta zbrodnia?
— W Prowancji... Po zamachu stanu... W czasie wielkiego powstania na południu...
— Zgaduję, niestety! Wielu wodzów «młodych Włoch» połączyło się z republikanami francuzkimi i padli, jak bohaterowie... Zawsze nasze marzenia bezowocne... Szaleństwo!
— Szaleństwo — może, ale wzniosłe!... Mój ojciec stał na czele garstki powstańców w Varze... Oh, tak panie, ojciec mój był dzielnym, odważnym człowiekiem, zakochanym w wolności; gorące serce gorzało w jego piersiach świętą miłością drogiej ojczyzny!... A jak on nienawidził tego p. Bonapartego, tego burzyciela Rzymu, tego przedsiębiorcy papieża i księdza! Znał go dawniej, gdy był takim samym carbonaro, jak on, gdy obydwaj spiskowali w tej samej legji, w tej samej vente. Renegat! Savelli pragnął walki... Na pierwsze wezwanie porzucił Marsylję, uczniów, przyjaciół i połączył się z innymi. Odważny!... Schwytany na barykadzie, został natychmiast oddany na pastwę żołdactwa!... Ale śmierć go przyjąć nie chciała: nie zabito go... Poprzeszywany kulami, oddany został do ambulansu, gdzie rany jego opatrzono... Przez litość, sądzisz pan może?... Odzież szukać ludzkich uczuć u zwierząt drapieżnych! O nie, nie umiałbyś pan nawet wyobrazić sobie, co to byli za ludzie, członkowie «Komisji mieszanych» i ich prokurator Besnard, ohydny Besnard, «Rzeźnik biały», jak go nazywali! Nikczemnicy, podli!... Z rozkazu tego Besnarda przyniesiono mego umierającego ojca, nie przyprowadzono, ale przyniesiono na zgromadzenie rady wojennej. Stać nie mógł, z ran krew się sączyła...