Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/35

Ta strona została przepisana.

Księżna drżała z zadowolenia. Z zamkniętemi oczyma, przyciśnięta do tancerza, twarzą prawie do twarzy jego dotykająca, piękna dama w tej chwili całkowicie oddawała się przyjemności.
Nagle musieli się zatrzymać: muzyka ucichła.
Kapelmistrz trzykrotnie uderzył po pulpicie i w tej chwili wszystkie instrumenty zagrały «hymn» urzędowy «królowej Hortensji». Wysoka postać wielkiego szambelana, księcia de Bassano, ukazała się na progu galerji, a głos jego wygłosił sakramentalną formułę:
— «Cesarz!»
— Co to jest? — zapytała zdziwiona księżna de Carpegna.
— Cesarz się ukazał! — odpowiedział Marcel. Obchodzi sale przed udaniem się do swoich apartamentów.
Prawie gwałtownym ruchem młoda kobieta wyrwała się z rąk, które ją jeszcze otaczały. Zmieniła się w jednej chwili do niepoznania prawie. Nikt nie mógłby, patrząc na nią teraz, przypuścić nawet, że kobieta ta umie czasem zapomnieć o sobie i całkowicie oddawać się przyjemności wrażenia. Oczy jej pałały, a lekkie drżenia po ślicznej twarzy przebiegały, jak wietrzyk, który nagle marszczy spokojną wodę czystego jeziora.
— Cesarz! — zawołała... Prędzej, oh, prędzej... Podejdźmy!
Tańczące pary utworzyły już szpaler wzdłuż całej galerji: każdy chciał stać w pierwszym rzędzie, ażeby módz lepiej się przypatrzeć.
Marcel wszelkich wpływów i usiłowań użył, ażeby księżnę umieścić w pierwszym szeregu ciekawych. Orkiestra umilkła: szmer cichy zawisł nad głowami zebranych. Cesarz ze świtą zbliżał się zwolna.
Na czele oficerowie służby cesarskiej w swych pancerzach błyszczących i w stalowych kaskach, ozdobionych białemi grzywami; za nimi adjutanci w niebieskich frakach ze srebrnemi ozdobami, mistrzowie ce-