Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 2.pdf/13

Ta strona została przepisana.

nie czuli się przez to upokorzeni (jakiż to dla pełnienia przeznaczeń ludzkich fatalny nakaz!), gdy-ć raczej inni mogliby sobie łatwo oszczędzić tego upokorzenia, — a nakazuje li ona własnych zalet nie wynosić zbyt wysoko i po zestawieniu ich porównawczem z daleko większymi przymiotami innych, ba! z najwyższą możliwą doskonałością człowieka, sprowadzać je do prawdziwej wartości.
Podobnież, z drugiej strony, nie mam zamiaru bądź przemilczać, bądź pokrywać cośkolwiek właściwego naturze ludzkiej, co mi się w życiu przytrafić mogło z przyczyny mojej nieświadomości, błędów wychowania i t. p., a to w myśl znanej zasady: homo sum, nihil humanum a me alienum puto, gdyż z przesadnej pretensyi do nieomylności nie godzi się pomijać rzeczy, które ku ostrzeżeniu innych ludzi posłużyć mogą.
Również i względem innych ludzi, z którym i wypadło mi się stykać, tę samą stosuję sprawiedliwość, podając ich dobre czyny, jako wzór godny naśladowania, a złe wystawiając w całej nagości.

Toć zauważyłeś pewnie, najdroższy czytelniku, iż ludzie, co do swego sposobu uzewnętrzniania własnych zalet i wad, na trzy właściwie klasy mogą być podzieleni.
Owóż ci, co do pierwszej klasy należą, są bardzo uprzejmi; wszystko dobro i piękno, które z wnętrza duszy swej wyłonić mogą, starają się oni wystawić na pokaz dla przyjemności innych; natomiast zło i głupstwo najtroskliwiej przechowują na własny użytek. Są to tak zwani ludzie światowi i ludzie dobrze wychowani.
Należący do klasy drugiej postępują w prost na odwrót: swój rozum zachowują oni dla siebie, a głupstwo swoje wynoszą na rynek publiczny.