Strona:Autobiografia w listach (Eliza Orzeszkowa) 019.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

A potem, po wydrukowaniu „Meira Ezofowicza“ ta sama historya od Żydów. Trudno mi opowiedzieć w kilku słowach, ile z powodu tej powieści miałam wizyt, listów, dziękczynień. Wiem o pewnej ilości Żydów zrusyfikowanych lub zniemczonych, którzy nauczyli się po polsku, aby tę powieść czytać w oryginale, chociaż mogli się z nią zapoznać w rozmaitych przekładach.
„Widma“ były przez czas jakiś ogromnie czytane przez polską młodzież uniwersytecką, zjednały mi nieprzyjaźń socyalistów i kosmopolitów, lecz wiele objawów gorącej życzliwości od tych, w których uczucia narodowe albo nie wygasły, albo odżyły podobno pod wpływem tej powieści. Że odżywały, pisali mi o tem, po jej wyjściu z druku, dość licznie studenci, zwłaszcza genewscy i petersburscy. Listy te posiadam.
Największy jednak i najogólniejszy rozgłos, w krytyce i u publiczności, obudziły: „Nad Niemnem“ i „Cham.“ Kilka głosów w krytyce wymówiło przy pierwszej z tych powieści wyraz: „epopea,“ przy drugiej „arcydzieło.“ Tę przesadę usprawiedliwiają przyczyny następujące: „Nad Niemnem“ jest z pomiędzy powieści moich tą, w której na najszerszem tle natury rodzimej, najszerzej są przedstawione stosunki polskie na Litwie. Tu także, po raz pierwszy w powieści polskiej, ukazała się grupa społeczna szczerze narodowa: tak zwana zagrodowa szlachta. Przedstawiał ją w poezyi Mickiewicz („Pan Tadeusz“), ale w prozie nikt jej przedemną nie dotykał. Są to echa katastrofy 1863 roku, podania z dawnej przeszłości, rany teraźniejszego istnienia. Wszystko to poruszyło u krytyków i u ogółu struny najczulsze, zaślepiło na wady (kompozycyjne) powieści i zjednało jej aplauz huczny i gorący. Oprócz entuzjastycznych recenzyj, były znowu listy, wizyty. W pierwszych znajdowałam często oceny prawdziwie uszczęśliwiające. Jakaś pani z Białorusi dziękowała mi za wpływ dobroczynny, który ta powieść wywarła na jej młodziutkich synów; jakiś pan z Podola połączył w liście swoim tę powieść z „Potopem“ Sienkiewicza, który wyszedł prawie jednocześnie i opisawszy wrażenie, które te dwa utwory sprawiły na nim i na kole jego rodzinnem, zakończył list słowami: „Bądźcie błogosławieni!“ Ktoś inny, z Wilna, pisał do mnie: „Po przeczytaniu „Nad Niemnem“ popadłem w zadumę, wśród której zdało mi się, że czuję na głowie pocałunek powstałej z grobu ukochanej Matki!“ Dziwnym zbiegiem myśli, trzy listy od trzech osób, daleko od siebie mieszkających, zawierały prawie jednostajne wyrazy: „Czy pozwoli mi Pani przyjechać i pocałować rękę, która napisała „Nad Niemnem“? Zaraz potem odjadę, aby Pani czasu nie zabierać.“