Kupiwszy od niego zwierzę, polecił kapitanowi wziąć na uzdę i wieczorem wejść do pałacu. Przedstawiwszy różne pocieszne sztuczki, chcieli wyjść i powrócić do siebie, ale król prosił, żeby na noc u niego pozostali. Gdy wybiła północ, król ujął niedźwiedzia za uzdę i zaprowadził na wysepkę, gdzie mieszkała jego córka.
Tutaj zostawił zwierzę, widząc, że jest łagodne i ulegając prośbom swej córki, która go o to prosiła.
Zaledwie król wyszedł od księżniczki, stanął niedźwiedź na dwie nogi i poprosił, żeby mu zdjęła głowę.
Był to bowiem znany nam młodzieniec, który kazał obedrzeć niedźwiedzia ze skóry, wszedł w nią i udawał doskonale to dzikie, a jednocześnie tak łagodne zwierzę.
Księżniczka ucieszyła się bardzo, ujrzawszy swego ukochanego i rozmawiali przez noc całą o swych różnych przygodach i przejściach.
Strona:Błękitny pasek.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —