zechciałby iść z nim do lasu i ze skały kilka kamieni z nim strącić?
Zgodził się na to i poszedł. W jakieś pół godziny po przyjściu do lasu olbrzym zaproponował mu, żeby zaszedł z tyłu skały i zobaczył, czy niema tam gładkich kamieni.
Gdy ten stanął za skałą, rzucił nań ogromnym kamieniem, ale chłopiec złapał jak piłkę i odrzucił głaz z łatwością. Gdy zaś olbrzym stanął zamierzając sprobować szczęścia po raz drugi, chłopak złapał głaz i rzucił nim tak celnie w wielkoluda, że złamał mu nogę.
Jęcząc, powlókł się do domu i w łóżku się położył. Przeleżawszy kilka godzin, uczuł się znów silnym i zdrowym i zaczął znów z żebraczką rozmowę, jakby zgładzić chłopaka z tej ziemi.
Uradzili, że rozszarpią go lwy, które olbrzym ma w swoim ogrodzie, a które spuści z łańcuchów, gdy chłopiec będzie do ogrodu wysłany.
Słyszał to chłopiec i gdy wysłał go olbrzym, poszedł śmiało i pierwszego lwa,
Strona:Błękitny pasek.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —